poniedziałek, 13 czerwca 2011

Dyskretny urok drobiazgów

Życie jest do dupy i nie ma na to generalnie rady, ale...

...istnieją takie drobiazgi, które możemy czasem porobić, żeby się uśmiechnąć.
Oto moja prywatna lista drobnych umilaczy szarej rzeczywistości:

ubranie czegoś czerwonego - ten kolor jest cudowny i sprawia, że czuję się undergroundowo i sexy



ubranie koszulki ze śmiesznym nadrukiem - zwłaszcza Acidowej, ale Rage Guya też lubię






odsłuchanie "Maszynki do świerkania" Czesława Śpiewa - generalnie Czesio trochę przynudza jak na moje potrzeby, ale ta piosenka zawsze mnie bawi


ustawienie sobie słitaśnego kociaka na tapecie - czasami ustawiam zdjęcie Gryzeldy, czasami lolcata, czasami gotowy temat windowsowy; w chwili zwiątpienia w sens tego świata minimalizuję wszystkie okna i mówię "awwwww"



czarna herbata z mlekiem - Angole i Irole wiedzą co robią :)

marsz do domu z uszami wypełnionymi tym kawałkiem - nie mówię, że ten kawałek zawsze i wszędzie, ale w tej akurat sytuacji może zdziałać cuda



molestowanie kota - jak się go ma ofkors

zmiana języka interfejsu na facebooku - bity tydzień wyłam ze śmiechu nawigując w pirackim angielskim, a teraz mam francuski; wiecie, że "chat" na francuskim fejsie to "discussion"? ech, ten kij od szczotki w dupie...

różowa piżama - statystycznie ten właśnie kolor piżamy przynosi mi najfajniejsze sny. true story.



coca-cola - to chyba pokłosie dorastania w komunizmie :D

Cóż, jak wcześniej obiecałam, dziś postanowiłam przeistoczyć się w prawdziwego salarymana i wszystkie te rzeczy były mi potrzebne, żeby jakoś przeżyć ten dzień. Zadziałało dobrze i myślę, że w najbliższych dniach będę poszerzać listę.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz