niedziela, 5 czerwca 2011

Diabeł nigdy się mną nie interesował

Smutna prawda o mojej młodości.

Jako, żem lansiara i gwiazda internetów i komputrów, musze być na czasie z wszystkimi nowinkami webkultury i w związku z tym zapoznałam się uważnie z przesławnym kazaniem ks. Natanka.



Odkrycie to mocno podkopało moją samoocenę, bo oto skonstatowałam, że wbrew temu, co zawsze sądziłam, w młodości nie byłam, jak to się o mnie raczyła wyrażać moja szanowna mama, "żmiją wykarmioną jej własną piersią", a całkiem grzeczną panną i diabeł miał mnie gdzieś.

- metal na tyłku, w brwi i gdzie tam jeszcze ksiądz N. uważa, ale na głos z wrodzonej przyzwoitości nie powie
Nic z tych rzeczy. Pierwszy raz przekłułam uszy w wieku 28 lat i nigdy nie przekłułam sobie niczego innego (wierzcie mi na słowo). Nie planuję dalszego okaleczania, ale who knows. Za to zawsze miałam lekki pociąg do tatuaży, ale zadowalałam się kalkomaniami z "Bravo Girl".

- żel na głowie, irokez, farbowanie
Znowu pudło. Zawsze kudły pozostawione same sobie, w ich naturalnym kolorze, niezależnie od długości, na dodatek zawsze czyste, jakbym chciala tego diabła mimo wszystko zmyć. Przyznaję, że czasem używałam pianki do włosów, ale tego nie ma na liście szatańskich wynalazków.

- lakier do paznokci czarny jak piekło lub czerwony jak ogień
Też nie. Generalnie nigdy nie lubiłam malować paznokci, ale miałam taki okres w II klasie liceum, że trochę malowałam i wtedy używałam koloru fioletowego lub metallic zielonego. Ewentualnie srebrnego.

- czarne kolory, stroje moro
Oooo, jednak diabeł mógł się interesować. Ale nie cały czas, czasami mi odwalało i zamiast czarnego i moro nosiłam spodnie w zielono-żółtą kratkę i żółty sweter. I do tego obowiązkowo glany z żółtymi sznurówkami.

- pentagramy na portkach, szóstki z umiłowaniem
Chodziłam do VI LO, urodziłam sie szóstego i dostawałam sporo szóstek z angielskiego, ale podejrzewam, że to nie o to chodzi ;) Noszenie pentagramów zawsze uważałam za pretensjonalne.

- techno, heavy metal, czarny rock
Ni. Grunge, punk, poezja śpiewana, melodyjny, amerykański rock (czasem zahaczając wręcz o college rock, ale ciii).

- książki o New Age, biblia satanistyczna, Harry Potter, koran, magia
Niestety, też nie. HP przeczytałam w wieku 28 lat, więc chyba się nie liczy.

- Pokemony
Nie moje pokolenie, sorry.

- demoniczne gry komputerowe
Nic z tych rzeczy. Chyba, że saper i pasjans też się liczą.

- wróżbiarstwo, jasnowidztwo, horoskopy, kabała, bioenergoterapia...
Absolutnie nie, śmiałam się z tego w głos, bo cynik jestem że ja pierdziu. Horoskopy czytałam dla śmiechu.

- feng shui, BSM
Acha, moja mama się tym jakiś czas interesowała. Ale ja to zbywałam śmiechem.

- wschodnie sztuki walki
Nie, dopiero na studiach w ramach WF.

- medycyna chińska i tybetańska
Check. Seria masaży u pewnej pani dr z Mongolii (prawdziwa medyczka po uniwerku w Ułan Bator, dyplom nostryfikowany w PL) wyleczyła mnie z bezsenności i nerwowego bólu ramienia przy dłuższym chodzeniu na jakieś 3 lata. Straszne rzeczy.

- pozytywne myślenie
Ani odrobiny, dlatego jestem jaka jestem. Nigdy nie splamiłam się takim czymś jako zakompleksiona, pokręcona nastolatka. Nigdy. Dzięki za uchronienie mnie od tej pokusy.

Krótko mówiąc, diabeł nigdy się mną nie interesował. Co prawda ja od jakiegoś czasu grzeszę ile wlezie, usiłując zainteresować go sobą, ale co robić...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz