czwartek, 10 listopada 2016

This is madness

Madness? THIS. IS. BLOOOOOOOOOG!

Jeśli wierzyć bloggerowi, niniejsza notka nosi numer 300. Z tej okazji zapraszam na specjalny, "okrągły" post.

Cool story, bro.

Zauważyłam, że ostatnio robią w necie furorę tzw. listicles, czyli artykuły będące listami, których nikt nie potrzebuje, np. "N rzeczy, których nie wiedziałeś o <tu wstaw godność jakiejś popularnej wywłoki dowolnej płci>" czy "n rzeczy, które ludzie z <tu wstaw chorobę, sytuację życiową, pogląd polityczny>  chcieliby ci uświadomić." Jako, że wstępne oględziny profili autorów takich arcydzieł każą mi przypuszczać, że napisać coś takiego może nawet osoba stojąca intelektualnie milimetr ponad delikwentami nie rozumiejącymi różnicy między you're a your, a ja jestem chora i mam czaszkę wypełnioną watą - naści moją własną listęlistę, czyli zestaw notek blogowych, z których jestem najbardziej zadowolona.

Nie jest to lista najpopularniejszych notek - nie dlatego, że jestem wielkim ahtystą, co ma publikę w pogardzie, ale dlatego, że blog w międzyczasie zmieniał platformę i zamknięto mi  twitterfeeda, więc nie mam możliwości uzyskania nawet częściowych, wiarygodnych statystyk zasięgu wszystkich notek. Taki lajf.

A dlaczego 11? Bo podobno listicles z długością wyrażoną liczbą pierwszą lepiej żrą. Ha!

11. Francuska opowieść

Nauka francuskiego wiele wniosła do mojego życia (realizacja marzenia z dzieciństwa, nowe, ciekawe znajomości, okazja do zadzierania nosa itp.). I była okazją do nieco bardziej trywialnych wzruszeń.

10. Archeologia absurdalna 

Grzebałam w rzeczach. Na szczęście swoich, ale z czasów tak odległych, że jakby cudzych.

9. Spieszmy się pisać blogi 

A raczej nie sama notka, a seria, którą zapoczątkowała: przez miesiąc pisałam codziennie. To było dobre doświadczenie i chyba je powtórzę.

8. Lato ssie 

Dlaczego nie lubię lata. Z jakiegoś powodu spotykam się z kolosalnym niezrozumieniem, ilekroć wyrażam swoje zdanie na temat tej podobno zajebistej pory roku, więc zrobiłam takie małe podsumowanie, żeby w razie nieporozumienia odesłać celem RTFM.

7. Dziecko i dorosły

Nadal w tematyce przemijania czasu i  dzieciństwa.

6. Teoria małego jetlagu

Nie do końca poważnie o strefach czasowych.

5. Wypadki chodzą po ludziach

Wzruszająca opowieść o moim wujowym dzieciństwie spędzonym częściowo w gipsie z powodu, że wszechświat mnie nienawidzi.

4. Jak być zajebistym cyklistą

Wydarzenie, które nie mogło przejść bez blog-echa:  o tym, jak wzięłam udział w wyścigu rowerowym długodystansowym. JA i impreza sportowa, kto by się spodziewał.

3. Własnymi drogami na czterech łapach

Geograficzno-żartobliwie o ulubionych miejscówkach Gryzeldy.

2. Rewolucja w zarządzaniu czasem

Epokowe odkrycie, które wywróciło moje życie do góry nogami. Prostota rlz.

1. Nie pierdol 

Raz w życiu postanowiłam sobie publicznie ulać, użyć brzydkich wyrazów, być wkurwioną zamiast zabawną, nawet narazić się na hejterstwo. Nie macie pojęcia, jak bardzo zmieniła mnie ta notka i kliknięcie publish. Dzięki wyjściu z szafy i opowiedzeniu wprost i od serca o sprawie bardzo dla mnie trudnej i wstydliwej poczułam się taka wolna i lekka. Katharsis to dobry wynalazek.

Jak już wspomniałam wyżej, chciałabym wrócić do codziennego blogowania. Nic nie obiecuję, ale będę się starać :) 

2 komentarze :

  1. Re 8.7. Spróbuj! Tylko nie takie z cienkimi rzemyczkami i klamereczkami. Wiele lat nie poważałem żadnego obuwia, poza solidnymi buciorami, ale od kiedy nabyłem sobie turystyczne sandały, kicam w nich przez pół roku każdego roku i mam światu za złe, jak muszę przestać (w Twoich warunkach to będzie jeszcze dłużej, bo wprawdzie nie macie tam lata, ale za to zimy wcale). Pomijając już inne powody, dla których sandały są extra, skarpetki wyprane w kwietniu wystarczają do końca października! (jak się trafi dobry rok, YMMV)
    Re 4. Plus dużo. Pamiętam ten wpis. :)
    Re 2. Skwituję tę absudralną propozycję brakiem komentarza. Albo nie, bo nie zdzierżę – pshaw! jak zwierzęta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwierzęta to słaby przykład, one oddają się przyjemnościom (jak np. internet, czy też koci odpowiednik tegoż, czyli szczękanie zębami na ptaszki za oknem) tu i teraz. I nie dziwota - w końcu miski im myjemy my :D
      Sandały u nas nie lzia, chociaż w tym roku udało się balerinki na bose stopy. Ale odkryte palce - fuggetit.

      Usuń