Najpierw kolczyki, potem wredne t-shirty, a teraz...
Od jakiegoś czasu prześladowało mnie wspomnienie chłopięcej fryzurki,
która tak efektownie ozdabiała moją szaloną główkę jakieś 11 lat temu, i
tak mnie prześladowało, że w końcu dałam się ponieść. Voila:
Fajnie, wygodnie i trochę zadziornie - nie wiem, jak wam, ale mnie się podoba.
Następnym krokiem będzie zmiana koloru, ale do tego będę musiała chyba się upić ;)
Update: Właśnie doszłam do wniosku, że te "wredne t-shirty" brzmią trochę tajemniczo i należy się jakieś wyjaśnienie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz