Lato, lato, lato czeka!
W miniony weekend nareszcie poczułam, że czas wyłączyć ogrzewanie, co znaczy, że zima chyba uległa usilnym namowom internautów i łaskawie wypierdoliła.
Nie, żeby miało to jakieś znaczenie, tutaj pory roku to tylko taka gra pozorów na rzecz kompatybilności z resztą świata (ale strefy czasowej to nie łaska przesunąć, a?). Cały rok praktycznie ta sama ujnia z fabulous przerywnikami.
Tak czy siak, dziś zrobiło się w końcu w miarę ciepło, zaczął mi się podgrzewać mózg i tak oto... zapisałam się na letni kurs francuskiego.
Tak, jestem nienormalna.
Rozchodzi się o to, że ja naprawdę bardzo, ale to bardzo chcę zacząć poziom zaawansowany w październiku (jeden rok szkolny - jeden level). Niestety, w minionym semestrze okazało się, że mogę zrobić tylko 1/4 z brakującej połówki intermediate (i to raz w tygodniu, ale dno), no i teraz muszę w wakacje zrobić kolejną ćwiarteczkę. Dziś były ostatnie zajęcia. W przyszłym tygodniu zaczynają się znowu. FML.
Tak czy siak, letnie kursy odbywają się 2 razy w tygodniu (co jest niezwykle korzystne, bo nawet ograniczając się do chodzenia na zajęcia i odrabiania zadań domowych pracujesz z językiem b. dużo), we wtorki i czwartki. W środy, jak dotąd, mam zamiar uczęszczać na wymiany konwersacyjne w bibliotece.
Co razem czyni 3 dni pod rząd francuskiego.
I kto jest szalony?
A propos bycia szalonym, to przyuważyłam taką knigę na amazonie ostatnio:
http://www.amazon.co.uk/You-Mean-Lazy-Stupid-Crazy/dp/0743264487/ref=sr_1_1?ie=UTF8&s=books&qid=1306764379&sr=8-1
Książka jak książka, ale tytuł niszczy system :D
W miniony weekend nareszcie poczułam, że czas wyłączyć ogrzewanie, co znaczy, że zima chyba uległa usilnym namowom internautów i łaskawie wypierdoliła.
Nie, żeby miało to jakieś znaczenie, tutaj pory roku to tylko taka gra pozorów na rzecz kompatybilności z resztą świata (ale strefy czasowej to nie łaska przesunąć, a?). Cały rok praktycznie ta sama ujnia z fabulous przerywnikami.
Tak czy siak, dziś zrobiło się w końcu w miarę ciepło, zaczął mi się podgrzewać mózg i tak oto... zapisałam się na letni kurs francuskiego.
Tak, jestem nienormalna.
Rozchodzi się o to, że ja naprawdę bardzo, ale to bardzo chcę zacząć poziom zaawansowany w październiku (jeden rok szkolny - jeden level). Niestety, w minionym semestrze okazało się, że mogę zrobić tylko 1/4 z brakującej połówki intermediate (i to raz w tygodniu, ale dno), no i teraz muszę w wakacje zrobić kolejną ćwiarteczkę. Dziś były ostatnie zajęcia. W przyszłym tygodniu zaczynają się znowu. FML.
Tak czy siak, letnie kursy odbywają się 2 razy w tygodniu (co jest niezwykle korzystne, bo nawet ograniczając się do chodzenia na zajęcia i odrabiania zadań domowych pracujesz z językiem b. dużo), we wtorki i czwartki. W środy, jak dotąd, mam zamiar uczęszczać na wymiany konwersacyjne w bibliotece.
Co razem czyni 3 dni pod rząd francuskiego.
I kto jest szalony?
A propos bycia szalonym, to przyuważyłam taką knigę na amazonie ostatnio:
http://www.amazon.co.uk/You-Mean-Lazy-Stupid-Crazy/dp/0743264487/ref=sr_1_1?ie=UTF8&s=books&qid=1306764379&sr=8-1
Książka jak książka, ale tytuł niszczy system :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz