sobota, 30 grudnia 2017

Top dziewiątka 2017

Subiektywnie i niestatystycznie.

Moja ulubiona społecznościówka, Instagram, ma taki fajny gażet zwany "best nine" - skrypt, który wybiera dziewięć postów z najwyższą licznbą lajeczków i robi z nich kolaż. O ile w poprzednich latach było to całkiem ładne podsumowanie minionych 12 miesięcy, o ile w tym roku bawiłam się trochę w szafiarkę i połowa top dziewiątki to były moje kreacje. Miło, ale trochę nieakuratnie.


Oczywiście wszystkim bardzo dziękuję za lajeczki, ale mam pewien niedosyt, bo przecież był to niesamowity rok, a tu taka powierzchowność. Zapraszam zatem na subiektywne "best nine"! (kolejność w miarę możliwości chronologiczna)

 

Sylwester

Wystroiliśmy się na gothów i wychylaliśmy za pomyślność w 2017 sambuco za 2 euro od szota przy dźwiękach "Ace of Spades" Motorhead. To był dobry wieczór. I chyba moja pierwsza impreza sylwestrowa od...6 lat? 7?

A post shared by Gosia-Samosia (@margaret_friday) on


Koncert Iron Maiden!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111JEDEN

Więcej na ten temat nawet pojawiło się na blogasku.


 

Kongres Razem w Krakowie

Chociaż przekonałam się, że nie nadaję się do polityki, to jednak warto było przeżyć coś takiego. I przy okazji trochę pokręcić się po Krk.


A post shared by Gosia-Samosia (@margaret_friday) on

 

Wycieczka do Waterford

Dwa dni w Waterford i Tramore (i obowiązkowa wizyta w fabryce kryształów, którą gorąco wszystkim polecam). Kiedyś miałam tam ofertę pracy, trochę żałuję, że byłam taka uparta, że tylko Dublin.


 

Zostałam wieśniakiem

Był piękny, letni dzień. Wybrałam się na oglądanie mieszkań w Clondalkin (bo przy mojej zdolności kredytowej i dublińskich cenach było albo to albo Tallaght, a Tallaght nienawidzę, bo przypomina mi o pracy, w której miałam myśli samobójcze). Clondalkin mnie urzekło: trawiaste połacie zieloności, przestrzeń, spokój i ogromny Lidl. Reszta... jest historią pełną frustry i przerażenia, którą opowiem niebawem.



Great Dublin Bike Ride

Nie dość, że zajebiste widoki, pierwszy w życiu medal poza Pieprzonym (za uczestnictwo, no ale), to jeszcze urośliśmy z Rumiankiem do rangi Power Couple.

A post shared by Gosia-Samosia (@margaret_friday) on

Zrobiłam kostium na Wstrętne Amerykańskie Święto

A konkretnie zostałam miernikiem, czyli Voltage Tester :)

A post shared by Gosia-Samosia (@margaret_friday) on

Zaczęłam biegać

Bo nie jestem jeszcze dość wkurwiająca :D Na razie w porcjach po 7-8 minut, ale i tak - jestem w końcu człowiekiem, który w szkole podstawowej nie był w stanie biec bez przerwy przez 700 metrów. Młodość-srodość.


Prawko praweczko

Nie dość, że umiem teraz naprawiać wirtualne samochody, to jeszcze nauczyłam się zasad ruchu drogowego. A dopiero się rozkręcam! (dosłownie, bo to egzamin teoretyczny dający mi learner permit).  Więcej szczegółów na blogasku.

A post shared by Gosia-Samosia (@margaret_friday) on

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz