Opowiadanie, które napisało misiem w ubiegły weekend, w pociagu, gdzieś między Łodzią a Warszawą. Smacznego.
I oto Matka Natura zlitowała się nad biednym, suchym i zakurzonym miastem Łódź, i zesłała Opad.
Opad wkrótce zamienił się w Potop i nie pojawił się żaden Mały Rycerz na ratunek. Woda lała się z nieba już nawet nie jak z cebra, ale jak z balii. Stawy wystąpiły z brzegów. Żwirownie zamieniły w Bajkał. Wieżowce w archipelagi.
Wtedy to Łódź Przedwieczna przebudziła się i zakwitła. Pontonami, kutrami, motorówkami, szalupami, kajakami, żaglowcami. Wszystko, co pływało, utworzyło Nową Łódź. Butelki po jabolach posłużyły za system pocztowy, nowo zalęgłe się ryby i wodorosty za pożywienie. Co bardziej eko obywatele konstruowali tratwy z plastikowych butelek. Karta pływacka wystarczała za meldunek.
Stadiony po pewnym czasie odżyły, ale teraz uczestnictwo w ustawkach wymagało sprzętu do nurkowania, a i cios w wodzie trudniej zadać, więc najbardziej zatwardziali kibice nabrali nadludzkiej krzepy.
Bloki zamieniły się w podwodne jaskinie, kiedy to napór wody roztrzaskał wszystkie okna, ale nowoczesne biurowce pozostały szczelne, więc zamieniono je na przybytki mieszkalne. Jak i w latach suchych, mogli z nich skorzystać tylko uprzywilejowani członkowie społeczeństwa.
Niemniej, nowe okoliczności i nowy stan wody zaprowadziły nowe porządki. Teraz o pozycji społecznej nie decydowały pieniądze i znajomości, ale umiejętności pływackie i pojemność płuc.
Miejscowe sushi przebiło popularnością japońskie. Jeden z większych biurowców zamieniono na luksusowy, podwodny hotel, który w przeciągu kilku miesięcy puścił Dubaj z torbami. Wycieczki do Prypeci wyszły z mody - teraz miłośnicy mocnych wrażeń i post-apo przerzucili się na nurkowanie w starołódzkich fabrykach. Łódzka szkoła fotografii bez problemu dostosowała się do nowych czasów i wyniosła fotografię podwodną na salony.
Nagle biedne, tętniące bezrobociem miasto, którego nazwy nikt nie potrafił wymówić ani napisać, stało się oazą lansu, prosperity i oryginalności.
Światowe organizacje gospodarcze zazgrzytały zębami. Tego miasta nie można było dłużej lekceważyć. Szybka kariera - owszem, ale tylko jeżeli większy i silniejszy pozwoli.
Zawiązano więc spisek.
Pod pozorem walki z kryzysem energetycznym (dla uwiarygodnienia całej akcji zawieszono nawet produkcję kolejnych filmów z serii “Szybcy i Wściekli”, na co Nowa Łódź zaproponowała batyskafy, przy okazji wyszło na jaw, że Vin Diesel nie potrafi pływać), zbudowano rurociąg Akceptacja i powoli, powoli, wypompowano całą wodę z Nowej Łodzi.
Nie pomogło ubezpieczenie od suszy z KRUS, nie pomogło poświęcenie dziewic w szatni stadionu ŁKS w intencji deszczu - Nowa Łódź wyschła na wiór.
Jak nie da się dwa razy wejść na ten sam śmieszny filmik na youtube, tak i miasto nie mogło wrócić do dawnych porządków. Już nawet nie dlatego, że radni musieliby wrócić do pracy jako ratownicy w miejskich pływalniach. Ani nie dlatego, że bywalcy ustawek wieki temu pozbyli się szalików i dresów. Śmierć z odwodnienia wszystkich dzieci urodzonych w czasach Nowej Łodzi była oczywiście wielkim ciosem, choć pewnie nie tak wielkim jak tragiczna śmierć załogi trzech czołgów, które roztrzaskał Vin Diesel, rozjuszony tym, że nauka pływania i nurkowania poszła na marne.
Oto bowiem okazało się, że ludzie nie są jedynymi bojownikami o przetrwanie w Suchej Łodzi (przez resztę kraju złośliwie nazywanej Mielizną), albowiem w głębinach dawnych fabryk włókienniczych, za sprawą źle zabezpieczonych chemikaliów, wykształciła się nowa rasa trzymająca władzę - Ośmiornice-mutanty.
Życie na suchym lądzie absolutnie im nie przeszkadza. Szybko wyparły Suchołodzian z terenu, potem ruszyły dalej. Pełzają niespiesznie to tu, to tam, a gdzie nie dopełzną, nastaje śmierć, przerażające foty na facebooku i zagłada. Mnożą się i rosną w siłę z każdym dniem.
Jeżeli którejś nocy usłyszysz za drzwiami odgłos człapania stóp obutych w klapki na mokrych kafelkach, zacznij się modlić - you’ve seen enough of hentai to know where this is going.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz