Nawet królowa musi mieć okrzyk bojowy.
Stosunkowo niedawno wypracowałam sobie, taki własny, autorski. Uwaga:
Jestem naprawdę wielce zadowolona z tego wytworu. Śmiem twierdzić, że to moje najlepsze dzieło literackie. Nie tylko niesie w sobie przeogromny ładunek emocjonalny (nie muszę chyba dodawać, że okrzyk powstał w pracy?), ale też nie kala ust damy, bo zaczyna się eleganckim, kobiecym, dworskim "och". Brzmi też srogo i iście słowiańsko - ilość H zabiłaby niejednego Francuza, a umiejętne podkreślenie przecinka wymaga nie lada dykcji.
Damą trzeba być zawsze, nawet jak komputer wkurwia.
Stosunkowo niedawno wypracowałam sobie, taki własny, autorski. Uwaga:
Jestem naprawdę wielce zadowolona z tego wytworu. Śmiem twierdzić, że to moje najlepsze dzieło literackie. Nie tylko niesie w sobie przeogromny ładunek emocjonalny (nie muszę chyba dodawać, że okrzyk powstał w pracy?), ale też nie kala ust damy, bo zaczyna się eleganckim, kobiecym, dworskim "och". Brzmi też srogo i iście słowiańsko - ilość H zabiłaby niejednego Francuza, a umiejętne podkreślenie przecinka wymaga nie lada dykcji.
Damą trzeba być zawsze, nawet jak komputer wkurwia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz