piątek, 11 marca 2011

Cudowne wieści

i jak tu nie kochać piąteczków?

Zmęczona ciężkimy tygodniem w pracy i niedostatkiem snu, obładowana zakupami, dowlokła się dziś biedna Margotka do domu, niemrawo sprawdzając skrzynkę pocztową.

Koperta z czerwoniastym niczym włosy me logo Alliance Française sprawiła, że radość zagościła na moim obliczu, a z podziębionego lekko gardła wydarł się okrzyk: "k*rwa, nareszcie!"

Madames et monsieurs, voila:



Powyższy dokument poświadcza, że zdałam egzamin na certyfikat z francuskiego, poziom A2, a moja nota to 83%.

Zauważcie, że najwięcej punktów zgarnęłam za egzamin ustny. W końcu nie od dziś wiadomo, że gadanie jak maszynka nawet wtedy, gdy nie mam pojęcia, o czym właściwie mówię, to dla mnie żaden problem.

Vive la France! Vive les Français! Vive le week-end!

Cóż, pora się zabrać za niemiecki :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz