Normalne pary spędzają weekend na imprezkach, przed telewizorem lub w łóżku. A Świński Duet...
...bierze aparaty i idzie fotografować. I nieważne, że jest sobota wieczór, a oni mieszkają w kraju, gdzie spędzenie sobotniego wieczoru bez alkoholu to grzech śmiertelny.
Wcześniej uprawiałam trochę nocne pstrykanie w pojedynkę: czasami w piątki pakowałam do swojej wielgachnej torby (oprócz aparatu, z którym się nie rozstaję) statyw i po pracy szwendałam się trochę po centrum miasta. Ostatnio jednak Przytulanka kupiła sobie wypaśny aparat i parę obiektywów, a 2 dni temu - statyw, który wygląda jak bohater filmu "Transformers". Tak więc, zamiast gnieść się na kanapie i przeglądać joemonstera, ok. 22:00 ruszyliśmy w miasto.
Jestem średnio zadowolona z efektów. Mój statyw się już mocno zużył, zresztą nie można się spodziewać niczego nadzwyczajnego po paru rurkach skleconych plastikiem za 45 zł w Sklepie Nie Dla Idiotów. Dotąd jednak skurczybyk służył mi dobrze, i naprawdę nie wiem, kiedy to się stało, że jeden z teleskopowych elementów zaczął się gibać mimo silnego dokręcenia śruby.
Tak czy siak, coś tam udało się cyknąć, więc zapraszam na małe zwiedzanie wybrzeża rzeki Liffey w obiektywie Margot :)
Nasz ulubiony pub z muzyką tradycyjną na żywo i wybornym guinnessem - Cobblestone
Wieża na kominie starej destylarni whiskey Jamesona

Jeden z wielu mostów

Opuszczony kościół i kamienice na Arran Quay

O'Connell Street

Eden Quay

Custom house

Centrum handlowe chq

Spencer Docklands i łajba Jeanie Johnston

Główny cel naszej wizyty - "beczka" w Spencer Docklands

"Beczka" z bliska

City Quay - i jakaś barka obwiązana sznurkiem pośród szklanych domów

Inne, poboczne rezultaty cykania: odmarzły nam tyłki, ja kicham, Przytulanka nie może mówić i ma podwyższoną temperaturę. Sztuka wymaga ofiar :D
...bierze aparaty i idzie fotografować. I nieważne, że jest sobota wieczór, a oni mieszkają w kraju, gdzie spędzenie sobotniego wieczoru bez alkoholu to grzech śmiertelny.
Wcześniej uprawiałam trochę nocne pstrykanie w pojedynkę: czasami w piątki pakowałam do swojej wielgachnej torby (oprócz aparatu, z którym się nie rozstaję) statyw i po pracy szwendałam się trochę po centrum miasta. Ostatnio jednak Przytulanka kupiła sobie wypaśny aparat i parę obiektywów, a 2 dni temu - statyw, który wygląda jak bohater filmu "Transformers". Tak więc, zamiast gnieść się na kanapie i przeglądać joemonstera, ok. 22:00 ruszyliśmy w miasto.
Jestem średnio zadowolona z efektów. Mój statyw się już mocno zużył, zresztą nie można się spodziewać niczego nadzwyczajnego po paru rurkach skleconych plastikiem za 45 zł w Sklepie Nie Dla Idiotów. Dotąd jednak skurczybyk służył mi dobrze, i naprawdę nie wiem, kiedy to się stało, że jeden z teleskopowych elementów zaczął się gibać mimo silnego dokręcenia śruby.
Tak czy siak, coś tam udało się cyknąć, więc zapraszam na małe zwiedzanie wybrzeża rzeki Liffey w obiektywie Margot :)
Nasz ulubiony pub z muzyką tradycyjną na żywo i wybornym guinnessem - Cobblestone

Jeden z wielu mostów

Opuszczony kościół i kamienice na Arran Quay

O'Connell Street

Eden Quay

Custom house

Centrum handlowe chq

Spencer Docklands i łajba Jeanie Johnston

Główny cel naszej wizyty - "beczka" w Spencer Docklands

"Beczka" z bliska

City Quay - i jakaś barka obwiązana sznurkiem pośród szklanych domów

Inne, poboczne rezultaty cykania: odmarzły nam tyłki, ja kicham, Przytulanka nie może mówić i ma podwyższoną temperaturę. Sztuka wymaga ofiar :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz