Piżama Records powraca w wielkim stylu.
Od jakiegoś czasu moje ciało urządza sobie dziwne zabawy i uprawia sen przerywany. Niemalże co noc budzę się koło 3-3:30 rano, nie mogę zasnąć przez jakieś dwie godziny, coś sobie czytam, wiercę się w łóżku, wkurzam kota, który na mnie spał, manipuluję ogrzewaniem, po czym zasypiam znowu, budzę się o 7:00 i jestem cały dzień tak zmenelona, jakbym nie spała od trzech dni.
Ale nie ma tego złego, co by na głupie nie wyszło, bo oto urodził mi się taki kawałeczek (ostrzegam: jestem podziębiona i byłam w sobotę na głośnym jak bombardowanie koncercie, więc ze słuchem u mnie fatalnie):
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzi
Czemu nie mogą mi opaść powieki
Ma podświadomość nie raczy mnie snami
Kołdrą przykryta - pocę się jak latem
Gdy się odkryję, dokucza chłód zimy
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
Myśli swoje próbuję ugłaskać
Lecz myśli nie chcą się uciszyć
Tylko do czytania lampka
W odruchu rozpaczy
Smucę, bo nie śpię o czwartej nad ranem
Zbudził mnie stuk od strony sąsiadów
Postawiłabym czajnik na gazie
Lecz hałas robi jak ulica Manhattanu
Noc czarna nie chce się rozjaśniać
Zaczęłam w końcu czytać
Przycięłam komara nad kolorowym magazynem
Psychologicznym
I teraz budzik wszedł na solo
Do pracy się każe spieszyć
Jego durna melodyjka doprowadza mnie do szału
Wpakowałabym mu serię z pepeszy
Już siódma
Niech sen sobie pójdzie
Może jutro się powiedzie
Noc przespać
Lecz niech teraz sen pójdzie
Może jutro się powiedzie
Od jakiegoś czasu moje ciało urządza sobie dziwne zabawy i uprawia sen przerywany. Niemalże co noc budzę się koło 3-3:30 rano, nie mogę zasnąć przez jakieś dwie godziny, coś sobie czytam, wiercę się w łóżku, wkurzam kota, który na mnie spał, manipuluję ogrzewaniem, po czym zasypiam znowu, budzę się o 7:00 i jestem cały dzień tak zmenelona, jakbym nie spała od trzech dni.
Ale nie ma tego złego, co by na głupie nie wyszło, bo oto urodził mi się taki kawałeczek (ostrzegam: jestem podziębiona i byłam w sobotę na głośnym jak bombardowanie koncercie, więc ze słuchem u mnie fatalnie):
Czwarta nad ranem
Może sen przyjdzie
Może mnie odwiedzi
Czemu nie mogą mi opaść powieki
Ma podświadomość nie raczy mnie snami
Kołdrą przykryta - pocę się jak latem
Gdy się odkryję, dokucza chłód zimy
Czemu się budzę o czwartej nad ranem
Myśli swoje próbuję ugłaskać
Lecz myśli nie chcą się uciszyć
Tylko do czytania lampka
W odruchu rozpaczy
Smucę, bo nie śpię o czwartej nad ranem
Zbudził mnie stuk od strony sąsiadów
Postawiłabym czajnik na gazie
Lecz hałas robi jak ulica Manhattanu
Noc czarna nie chce się rozjaśniać
Zaczęłam w końcu czytać
Przycięłam komara nad kolorowym magazynem
Psychologicznym
I teraz budzik wszedł na solo
Do pracy się każe spieszyć
Jego durna melodyjka doprowadza mnie do szału
Wpakowałabym mu serię z pepeszy
Już siódma
Niech sen sobie pójdzie
Może jutro się powiedzie
Noc przespać
Lecz niech teraz sen pójdzie
Może jutro się powiedzie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz