O kolejnych świętach na emigracji obrazów i słów kilka.
sobota, 25 grudnia 2010
niedziela, 19 grudnia 2010
niedziela, 12 grudnia 2010
czwartek, 9 grudnia 2010
Maupa z czerwonymi
Słowo stało się włosem... eee, znaczy się, ciałem.
Powiedziałam, że się "farbnę", ogłosiłam wszem i wobec, to i nie było odwrotu (choć dziś rano byłam o włos od stchórzenia i odwołania fryzjera). Nie dało się tego zrobić dokładnie w moje urodziny, bo wyszło na jaw, że skoro pierwszy raz w życiu poddaję łeb farbowaniu, to muszę najpierw przeprowadzić próbę, czy nie mam uczulenia, więc w poniedziałek skończyło się na cięciu, a dziś już poszłam na całość.
Pierwsza gorąca fotka, na szybko cyknięta:
Przy okazji prób ustrzelenia mojej nowej koafiury wyszło mi też takie śmieszne coś - autoportret z Buką:
Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z tej zmiany. Lubiłam mój naturalny kolor włosów, ale chciałam zmienić image i wyszło lepiej niż przypuszczałam.
Jestem na etapie planowania następnej zmiany koloru :)
Warto wspomnieć przy okazji o moich urodzinach. Wyszło b. miło. Byłam u fryzjera, na zakupach a potem siedziałam sobie spokojnie w domowych pieleszach. Opuszczając francuski, o zgrozo!
Dostałam:
- kije trekkingowe (jak znalazł na teraz, chodniki wciąż niebezpieczne)
- naszyjnik z filcu
- tablicę do projektowania naszyjników
- encyklopedię kina
- dwie świnki: jedną do powieszenia na ścianie, drugą utkaną z paciorków
Dodatkowo sprezentowałam sobie:
- czerwoną flanelową piżamę
- cieplejsze rękawiczki
- pakę grubych skarpet (no co, potrzebuję i już)
- coś do wyrobu bijou
- coś na pakamera.pl (dali mi 10% rabatu na urodziny, grzech nie skorzystać)
Warto też dodać, że zaczęłam obchody urodzinowe dzień wcześniej, wybierając się na koncert Acid Drinkers. Było fantastycznie! Mam siniaki od pogo i bóle w szyi od machania łbem. Kto by pomyślał, że na starość zrobi się ze mnie taki tru metal?
Żeby uczcić ten jakże doniosły rozdział mojego przedwczesnego kryzysu wieku średniego, kupiłam sobie koszulkę na pamiątkę. I strzeliłam słit focię na n-k:
Wszystkiego kwasowego, drodzy czytelnicy!
Powiedziałam, że się "farbnę", ogłosiłam wszem i wobec, to i nie było odwrotu (choć dziś rano byłam o włos od stchórzenia i odwołania fryzjera). Nie dało się tego zrobić dokładnie w moje urodziny, bo wyszło na jaw, że skoro pierwszy raz w życiu poddaję łeb farbowaniu, to muszę najpierw przeprowadzić próbę, czy nie mam uczulenia, więc w poniedziałek skończyło się na cięciu, a dziś już poszłam na całość.
Pierwsza gorąca fotka, na szybko cyknięta:
Przy okazji prób ustrzelenia mojej nowej koafiury wyszło mi też takie śmieszne coś - autoportret z Buką:
Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona z tej zmiany. Lubiłam mój naturalny kolor włosów, ale chciałam zmienić image i wyszło lepiej niż przypuszczałam.
Jestem na etapie planowania następnej zmiany koloru :)
Warto wspomnieć przy okazji o moich urodzinach. Wyszło b. miło. Byłam u fryzjera, na zakupach a potem siedziałam sobie spokojnie w domowych pieleszach. Opuszczając francuski, o zgrozo!
Dostałam:
- kije trekkingowe (jak znalazł na teraz, chodniki wciąż niebezpieczne)
- naszyjnik z filcu
- tablicę do projektowania naszyjników
- encyklopedię kina
- dwie świnki: jedną do powieszenia na ścianie, drugą utkaną z paciorków
Dodatkowo sprezentowałam sobie:
- czerwoną flanelową piżamę
- cieplejsze rękawiczki
- pakę grubych skarpet (no co, potrzebuję i już)
- coś do wyrobu bijou
- coś na pakamera.pl (dali mi 10% rabatu na urodziny, grzech nie skorzystać)
Warto też dodać, że zaczęłam obchody urodzinowe dzień wcześniej, wybierając się na koncert Acid Drinkers. Było fantastycznie! Mam siniaki od pogo i bóle w szyi od machania łbem. Kto by pomyślał, że na starość zrobi się ze mnie taki tru metal?
Żeby uczcić ten jakże doniosły rozdział mojego przedwczesnego kryzysu wieku średniego, kupiłam sobie koszulkę na pamiątkę. I strzeliłam słit focię na n-k:
Wszystkiego kwasowego, drodzy czytelnicy!
czwartek, 2 grudnia 2010
Duplin wciąż zaśnieżony
Ustrzelone dziś w drodze z pracy:
Zima napiera jak wściekła, tak mocno, że nawet Buka podkuliła ogon. Autobusy prawie nie kursują wieczorami, jedna z dwóch linii tramwajowych skróciła trasę o połowę (wypadek), pociągi mają po 30 minut spóźnienia, jedynym pewnym środkiem transportu są własne osobiste nogi, ale to też trudne, bo łatwo o wywrotkę. Ja na razie nie zaliczyłam ani jednej.
Margot: zima - 8:0 (licząc wszystkie przemarsze do i z pracy odkąd mamy śnieg)
Zima napiera jak wściekła, tak mocno, że nawet Buka podkuliła ogon. Autobusy prawie nie kursują wieczorami, jedna z dwóch linii tramwajowych skróciła trasę o połowę (wypadek), pociągi mają po 30 minut spóźnienia, jedynym pewnym środkiem transportu są własne osobiste nogi, ale to też trudne, bo łatwo o wywrotkę. Ja na razie nie zaliczyłam ani jednej.
Margot: zima - 8:0 (licząc wszystkie przemarsze do i z pracy odkąd mamy śnieg)
poniedziałek, 29 listopada 2010
sobota, 27 listopada 2010
niedziela, 21 listopada 2010
Koleżanko, kolego, popatrz czasem na niebo
87yktlypik - wiadomość od Gryzeldy
I co z tego, że mamy tutaj więcej deszczu i ogólnej piździawicy, że nie mamy upału latem, że parasole łamią się co tydzień? Mamy za to...
I co z tego, że mamy tutaj więcej deszczu i ogólnej piździawicy, że nie mamy upału latem, że parasole łamią się co tydzień? Mamy za to...
niedziela, 14 listopada 2010
Mordownia po dublińsku
Miało być elegancko, wyszło jak zwykle. Albo i gorzej. A raczej lepiej. A może po prostu po mojemu.
środa, 10 listopada 2010
niedziela, 31 października 2010
piątek, 29 października 2010
Czego twitter nie pomieści (4)
Blogowanie w czasie przerwy na lunch zaczyna mi się coraz bardziej podobać.
czwartek, 28 października 2010
Czego twitter nie pomieści (3)
Jestem lekko zaskoczona popularnością tych notek, ale whatever works... Kolejna porcja bzdur.
niedziela, 24 października 2010
czwartek, 14 października 2010
wtorek, 5 października 2010
niedziela, 3 października 2010
Podróże kształcą
Rzeczy, których dowiedziałam się w te wakacje (chociaż czasami wolałabym ich nie wiedzieć).
piątek, 1 października 2010
niedziela, 26 września 2010
środa, 25 sierpnia 2010
Powrót do rzeczywistości
Dziś stuknęły mi równiutkie 3 lata na emigracji. Oto, jak wyglądał mój poranek:
niedziela, 8 sierpnia 2010
sobota, 7 sierpnia 2010
God save the Brits
aż w końcu gubernator zmiękł
i w Birmingham się zgodził ich
umieścić gdzie jest najpiękniejszy dom bez klamek
i w Birmingham się zgodził ich
umieścić gdzie jest najpiękniejszy dom bez klamek
piątek, 6 sierpnia 2010
piątek, 30 lipca 2010
Dlaczego, dlaczego, dlaczego?
Dlaczego nie piszę na blogu? Dlaczego nie raczę was moimi
sarkastycznymi historyjkami? Co porabiam? Czy jeszcze żyję? Odpowiedzi
możesz poznać już teraz, klikając "czytaj dalej"!
piątek, 25 czerwca 2010
niedziela, 20 czerwca 2010
środa, 19 maja 2010
2010: odyseja elektryczna
O takiej okazji marzy każdy bloger: opisać wielką przygodę i zakończyć wsio jakimś dobrym morałem. Postaram się tego nie spieprzyć.
niedziela, 9 maja 2010
chore-komixxy.mp
Jak co niedziela, wzięła mnie ochota na bzdurną twórczość. Tym razem ostro podsycona wspomnianym już wcześniej uzależnieniem od komixxów.pl.
Uwaga! Osoby wrażliwe na poprawność polityczną i podteksty seksualne niech nie wchodzą
Uwaga! Osoby wrażliwe na poprawność polityczną i podteksty seksualne niech nie wchodzą
czwartek, 6 maja 2010
środa, 5 maja 2010
poniedziałek, 3 maja 2010
środa, 28 kwietnia 2010
niedziela, 25 kwietnia 2010
środa, 21 kwietnia 2010
Znak życia
Wszelkich miłośników Fucktu, którzy niepokoją się moim blogowym milczeniem pragnę uspokoić - Świński Duet miał ostatnio urwanie łbów w związku z szukaniem i zasiedlaniem nowego chlewika. Obiecuję solennie, że jak tylko na tyle się ogarniemy, że nie będzie wstyd pokazać światu naszą nową miejscówkę, a internet zawita pod naszą nową strzechę, aparaty pójdą w ruch.
Póki co - mały przedsmak: nasza świńska kolekcja, w pełni już zadomowiona.
Póki co - mały przedsmak: nasza świńska kolekcja, w pełni już zadomowiona.
sobota, 10 kwietnia 2010
Tacy dwaj na cały kraj...
Postanowiłam uczcić pamięć Lecha Kaczyńskiego na swój sposób i obejrzałam sobie "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Pomijając już zalety samego filmu, który jest niebywale uroczy (mimo, że zaledwie w 2D i bez stworzonek z kablami USB w dupie) nie sposób nie zauważyć, że bracia K wypadli fantastycznie jako dziecięcy aktorzy, są tacy słodcy i naturalni, że obsada Harry'ego Pottera może się schować:
Zastanawiam się, jak potoczyłoby się ich życie, gdyby studiowali aktorstwo, a nie prawo. Czy byliby dobrzy jako dorośli aktorzy? Czy polska polityka wiele by na tym straciła? (to drugie to pytanie retoryczne :D) No i najważniejsze: czy Lech zakończyłby życie w mniej drastyczny sposób?
Tego sie już nie dowiemy.
Zastanawiam się, jak potoczyłoby się ich życie, gdyby studiowali aktorstwo, a nie prawo. Czy byliby dobrzy jako dorośli aktorzy? Czy polska polityka wiele by na tym straciła? (to drugie to pytanie retoryczne :D) No i najważniejsze: czy Lech zakończyłby życie w mniej drastyczny sposób?
Tego sie już nie dowiemy.
wtorek, 23 marca 2010
niedziela, 14 marca 2010
to ja, bronchit się nazywam
Na dzień dobry dostałam tydzień antybiotyku i tydzień zwolnienia, z możliwym przedłużeniem o drugi tydzien... kuuuuuuuur Warszawa nie hoduje, jeszcze do niedawna mówiłam, że fajnie by było wylądować na chorobowym, zamiast iść do tej przeklętej roboty, mogłabym sobie odpocząć i nadrobić zaległości w lekturze...
Na chwilę obecną nie mogę się wyspać, bo budzi mnie kaszel. Nie mogę czytać, bo boli mnie głowa. Po 2 dniach w łóżku już mam serdecznie dość wypoczynku, wszystko mnie boli od tego bezruchu. Jak tak mam leżeć i tracić czas, to już wolałabym być w robocie.
Wy wszyscy, którym się marzy podłapanie wirusa, żeby nie iść do pracy: pierdolnijcie się porządnie w łeb.
Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...
Na chwilę obecną nie mogę się wyspać, bo budzi mnie kaszel. Nie mogę czytać, bo boli mnie głowa. Po 2 dniach w łóżku już mam serdecznie dość wypoczynku, wszystko mnie boli od tego bezruchu. Jak tak mam leżeć i tracić czas, to już wolałabym być w robocie.
Wy wszyscy, którym się marzy podłapanie wirusa, żeby nie iść do pracy: pierdolnijcie się porządnie w łeb.
Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...
wtorek, 9 marca 2010
sobota, 6 marca 2010
Atak japonofilii
Powiedzenie "iść w kimono" znaczy dla mnie coś zupełnie innego niż dla was wszystkich...
niedziela, 28 lutego 2010
poniedziałek, 22 lutego 2010
środa, 17 lutego 2010
niedziela, 14 lutego 2010
sobota, 6 lutego 2010
poniedziałek, 1 lutego 2010
sobota, 30 stycznia 2010
piątek, 29 stycznia 2010
poniedziałek, 18 stycznia 2010
niedziela, 17 stycznia 2010
sobota, 16 stycznia 2010
Niejednemu kotu...
Można ładniej niż "*ebany sierściuchu"+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ - wiadomość od kota
sobota, 9 stycznia 2010
wtorek, 5 stycznia 2010
niedziela, 3 stycznia 2010
sobota, 2 stycznia 2010
12 things of Christmas
Skoro święta spędziłam z dala od wyspiarskich obyczajów i bez "12 days of Christmas" w radiu, przygotowałam własną, prywatną wersję tej kolędy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)