niedziela, 3 października 2010

Podróże kształcą

Rzeczy, których dowiedziałam się w te wakacje (chociaż czasami wolałabym ich nie wiedzieć).




Na południu Polski we wrześniu jest ZIMNO
5. września, ok. 15:00, lądujemy w Krakowie. Wychodzimy z terminala i uderza nas ziąb, i to z gatunku tych, jakich doświadcza się w zimowe poranki - rześki, ostry i kręcący w nozdrzach. To by było na tyle, jeśli chodzi o złotą polską jesień - metal jest z reguły zimny w dotyku, nie?


Otoczenie krakowskiego lotniska ładnie pachnie
Serio, serio. Przy wyjściu jest jakiś kawałek lasu iglastego i pachnie rozkosznie :)



Nowoczesność Krakowa przechodzi wszelkie pojęcie
Może i durne, ale śmiałam się z tego do rozpuku.



A tak na poważnie, to dworzec główny PKP ma już windy na perony, więc nie musiałam taszczyć mojej wielkiej walizy po schodach. Szacuneczek. W Krakowie już Europa jak się patrzy.


Już wiem, jak czuje się człowiek zaczekoladziony na śmierć
Już byłam w tunelu i widziałam światło. Zaczęłam iść w jego stronę, ale prędko zmieniłam kierunek, kiedy zorientiowałam się, że coś, co brałam za biały przebłysk światła, w rzeczywistości było bitą śmietaną.
Krakowską czekoladziarnię Wedla będę już zawsze wspominać z mieszanką podziwu i grozy.



Im mniej płacisz za nocleg, tym więcej zabawy
Hostel w Krakowie, ul. Lenartowicza 7. Niezapomniany klimat, polecam :)
To NIE było sarkastyczne. Może to wina mojego przedwczesnego kryzysu wieku średniego, ale po prostu rozpłynęłam się z nostalgii.




Pociąg relacji Kraków-Zakopane to przeżycie ze wszech miar duchowe
Pociąg jedzie całe 3.5h, ale to wiedziałam już wcześniej (za czasów licealnych wypraw w góry wraz z kolegą ochrzciliśmy ten pociąg mianem "Strzały Południa" :D). Ale sam pociąg - WOW!
Zdjęcia papieża, żółte siedzenia i jeszcze trzykrotna zmiana kierunku jazdy, która daje wrażenie podróży do innych wymiarów.


Moja najmłodsza siostra Basia o długich podróżach pociągiem: "Ale taka podróż to też przygoda, np. można się upić." Moja krew :D

Acha, i odradzam wybieranie się na szlak po podróży czymś takim. Odechciewa się wszystkiego.


NIE zamawiaj placka po zbójnicku, jeżeli masz też w planie przystawkę i zupę
Chyba, że chcesz potem być toczony w dół Krupówek i stękać.



Dom Turysty w Zakopanem do złudzenia przypomina hotel z "Lśnienia"
W środku jeszcze bardziej, ale fot nie zrobiłam, bo się bałam, że będą na nich duchy czy coś.



Będąc w Zakopcu, koniecznie wybierz się na góralską imprezę
Oprócz "chamstwa i góralskiej muzyki", możesz doświadczyć czegoś pięknego.





Nie musisz zasuwać asfaltem przez Dolinę Chochołowską
Między Siwą Polaną (do której dojeżdża busik z Zakopca) a Polaną Huciską kursuje taka ucieszna ciuchcia zaprzęgnięta do ciągnika, można też wypożyczyć rower. Ciuchcia wymiata, a dlaczego? 
Zapytajcie klasyka
Chwała niech będzie temu, kto postawił toi-toje na Huciskiej



Zapamiętaj: Polana Huciska, a nie CHuciska, ebany zwyrolu
Jak już jesteś zwyrolem, to lepiej uważnie sprawdź mapę, zanim opiszesz fotki na facebooku :D



Popracuj nad kondycją, zanim pojedziesz w góry
Zwłaszcza, jeżeli ważysz 16 ton. Włażenie na Siwą Przełęcz z zapasem oddechu, który starczy tylko wiązankę okolicznościową nie jest cool. Taternicy będą na Ciebie patrzeć jak na debila i spędzisz zbyt wiele czasu na szlaku.


Powtarzanie sobie "jeszcze kawałek" nic nie pomaga
Nic a nic.





Na całej połaci śnieg
We wrześniu w Tatrach śnieg to nic dziwnego. Pomyślałam sobie, że powinniście to wiedzieć, żeby się nie wpakować tak jak my.


Podczas schodzenia do hali Ornak Przytulanka rzuciła mnie śnieżką (na tym zdjęciu też próbowała, ale nie dorzuciła). Wyznał, że po prostu nie mógł się powstrzymać. Podczas ekstremalnych przygód istota ludzka jest często wystawiona na pastwę swoich demonów.


Fotografując Dolinę Białego, uzbrójcie się w dużo cierpliwości
Stonka nieprzeciętna. Wycieczki szkolne, babcie na niedzielnym spacerze, górnicy łaknący tlenu i w ogóle kwiat narodu.
Kuffa, ludzie, czemu wszyscy chcecie mieć zdjęcie na tle tego cholernego wodospadu? On jest dużo ładniejszy bez was!!!



Nie każdy wysoko umieszczony punkt jest wart zdobycia
Jeden z turystów płci męskiej, po kilkuminutowym pobycie na Sarniej Skale, do swojej kompanii: "Chodźcie, skończyły mi się już pomysły na ujęcia."


Giewont ustrzelony z Doliny Strążyska. Wal się, Sarnia Skało.

Garść spostrzeżeń dot. Kasprowego Wierchu
1. Zaczęcie od góry gwarantuje, że będziesz dobrze przygotowany na to, co cię czeka na szczycie. Jeżeli zaczniesz w słoneczny poranek w niższych partiach, możesz się ostro zdziwić.



2. Weź kije i raki, albo siedź na Krupówkach i żryj oscypki. Nie żartuję.



3. Jadąc kolejką linową na Kasprowy, podczas przesiadki na Myślenickich Turniach miej przygotowany aparat, bo szybko przeganiają do następnego wagoniku, a widok z peronu powala i na dodatek można go ustrzelić bez szyby.




Zanim wymyślisz sobie wejście na coś wysokiego, upewnij się, że masz dość siły i zręczności, żeby zejść
Bilans orłów wyrżniętych przeze mnie na tatrzańskich szlakach:
zejście z Ornaku do doliny Kościeliskiej - ok. 15
zejście z Sarniej Skały do Doliny Strążyska - 3
zejście z Kasprowego do Murowańca - 1/2 (było blisko)
zejście z Nosala do Kuźnic - 1

W parkach narodowych nie wolno niczego zbierać
Powtarzaj to sobie często, jak mantrę. Choćby grzyby, jagody i maliny zdawały się błagać. 




Ja: "Uch, ile razy w życiu byłam na grzybach, tyle razy ponosiłam klęskę, nigdy nic nie znajdowałam. A tutaj mi się cholerniki same pchają do oczu."
Przytulanka: "Bo widzisz, stąd właśnie wzięło się powiedzenie 'ch*jnia z grzybnią'. Kiedy idziesz w ch*j, znajdujesz grzyby, a kiedy idziesz na grzyby, ch*ja znajdujesz."


W Warszawie nic nie jest proste
Jest KM, SKM i WKD. Dworce Śródmieście, Centralny i Śródmieście WKD. I jeszcze WTF.
Nawet tak proste przedmioty jak ławka czy zegar w Łosroł są skomplikowane.





Na Dworcu Centralnym błądziłam solidnie. Żeby odnaleźć swoją skrytkę na bagaż, musiałam zrobić uprzednio fotę planu rozmieszczenia schowków, a i tak błądziłam niezgorzej. Może jestem jakaś niedzisiejsza, ale dworzec powinien być dworcem, a nie jakimś zafajdanym bazarkiem i centrum usługowym w jednym.


Warszawa da się lubić? Buahahaha
Lenin tam pojechał i krew go zalała.




Milanówek (miasto krówek) jest fajny
Zielono, spokojnie, dostatnio. Niedziele tak leniwe, że bez problemu możesz usadzić cztery litery w dowolnym miejscu w WKD.



Model to znany milanówkowianin (szczecinianin z urodzenia), Marcin


Jak już czekasz na pociąg, wstąp na...
Ciechana! OMG, co za fantastyczny browarek, po prostu odpłynęłam z rozkoszy! Szkoda, że trzeba aż do Wawy jechać, żeby się tego napić :(



Kalisz dobry w każdym wieku
Po raz pierwszy od wielu lat wylądowałam w Kaliszu, gdzie mieszka część mojej rodzinki. Wiele moich miłych wspomnień wiąże się z Kaliszem. Ciocia Pola (która uchodzi w rodzinie za uosobienie ideału gospodyni) i jej wymuskana działka, podróże do zamku w Gołuchowie maluchem wujka Gienka, wiewiórki w parku, które karmiliśmy andrutami, odsłaniany automatycznie obraz w kościele św. Józefa, tona bułek i wiadro herbaty przygotowywane z ciocią dla pielgrzymki zatrzymującej się w mieście, grubo zamarznięta Prosna w czasie ferii (i spacer przez całe miasto rzeką), basen przy stadionie na Łódzkiej, zabytkowe więzienie, PHowiec i fascynat historii wujek Zbyszek opowiadający historię Kalisza... Przez jedno popołudnie miałam szansę przejść się starym miastem i popodziwiać. O dziwo, pamięć topograficzną mam dobrą i bez większego trudu poruszałam się tu i tam. Kalisz w tym roku świętował 1850-lecie (najstarsze miasto w Polsce!) i pięknieje z wiekiem jak, nie przymierzając, Krzysio Ibisz.


Robi nam papararaaa - park miejski w Kaliszu


Nowe Skalmierzyce - i pojedziesz pociągiem, i na fortepianie zagrasz
Nowe Skalmierzyce to miejscowość między Kaliszem a Ostrowem Wlkp. Miasteczko było niegdyś przejściem granicznym między zaborem pruskim a rosyjskim. Kiedyś tam był projekt, żeby w Kaliszu lub w Nowych Skalmierzycach spotkały się koronowane głowy naszych okupantów i na tę okoliczność wybudowano w obu miejscowościach paradne dworce, które dziś w nikłej części są wykorzystywane w celu, dla którego zostały wzniesione. Na skalmierzyckim dworcu mieści się zakład naprawy fortepianów.




Symbolem jesieni są nie kasztany, żołędzie czy inne materiały plastyczne.
Symbolem i esencją jesieni są jabłka! Dostałam wieeeelką torbę pysznych jabłek od rodzinki i zażerałam się nimi jak szalona. Myślę, że to były najlepsze jabłka jakie kiedykolwiek jadłam. Prawdopodobnie najwspanialsze jabłka na świecie. Szkoda, że tak mało ich zmieściło mi się w bagażu. Zasrane tanie linie :(


Nigdy nie wiesz, na kogo natrafisz w pociągu
Ja np. natrafiłam na tarocistkę. Pani wyciągnęła talię i rozkazała panience naprzeciwko (uczącej się, jak mniemam, do klasówki z polskiego) wyciągnąć swój los. Panienka dowiedziała się, że już za rok wyjdzie za mąż i przeraziła się nie na żarty. Mnie na szczęście wróżby ominęły.


FIlm "Matka Teresa od kotów" jest po prostu straszny
Nie jestem w stanie powiedzieć o nim nic pozytywnego. Już mniejsza o to, że dołujący, bo "Plac Zbawiciela" był dobry mimo tego, że wesoły nie był. Aktorzy mnie wnerwiali, postać starszego syna napawała odrazą, a jak ktoś myśli, że retrospektywnym prowadzeniem narracji może mi zaimponować, to się spóźnił tak co najmniej z 10 lat. 
Zachciało mi się polskiej kultury, kuffa. Dobrze, że następnego dnia poszłam na tego Chopina na jazzowo.


Szczecin nocą jest całkiem znośny
Kiedy cipowate knajpy na naszej szczecińskiej nowej starówce się już zamkną (a dzieje się to np. w sobotni wieczór o 2:00 - skandal i tyle!), warto w ramach nocnego życia pozwiedzać Sz-n, zwłaszcza, jeżeli w krwi dużo alkoholu, a ma się dobrego rozmówcę ;)


Nie da się śmiać podczas zdejmowania kamienia z zębów
A szkoda, bo dentysta to najbardziej wychuchany metro, jakiego kiedykolwiek widziałam. Przypuszczam, że ułożenie fryzury zajmuje mu co najmniej tyle, co leczenie kanałowe. Ale na zębach też się zna, więc spoko.


Szczecińscy szachiści boją się jesiennych chłodów
Chyba pierwszy raz w życiu widziałam te stoły puste. I skorzystałam, a jakże.



Berlin jest dalej niż myślisz
Na zakończenie mojego tournee po ojczyźnie zaliczyłam jeszcze - na chwilę, ale jednak - Berlin, a konkretnie lotnisko Schoenefeld. Tak wyszło, bo z Goleniowa (zwanego mylnie Szczecinem) lotu na dany dzień nie było, dłuższego urlopu wziąć nie mogłam, a nie uśmiechało mi się latanie dzień wcześniej. Latanie z Berlina to popularna praktyka wśród szczecinian, ale mylnie się sądzi, że to rzut beretem. To bite 2.5 godziny w busiku (co istotnie wydłuża czas podróży)! Lotnisko jak zwykle mnie zdezorientowało niczym Monty Python kota, ale ku swemu zdziwieniu poczułam, że nie mam już takich negatywnych odczuć w stosunku do Niemców. I pomyślałam sobie wtedy, że francuski francuskim, ale fajnie by było znowu mówić po niemiecku, a może nawet umieć więcej niż kiedyś. Skutkiem czego myślę sobie teraz, jak zorganizować sobie czas na małą powtórkę z "niemca", choćby własnym sumptem. Mam wrażenie, że sporo mi w głowie zostało z czasów szkoły i niewiele trzeba, żeby wrócić na szlak znajomości języka teutonów. Ech, jestem chyba zbyt zachłanna.
Acha, a w czasie lotu przyjrzałam się widokom w dole i pomyślałam też sobie, że warto by było kiedyś zobaczyć Berlin. W ramach mojej działalności muzycznej byłam w Niemczech wiele, wiele razy, ale nigdy w Berlinie, jeśli nie liczyć lotniska. Może pora ruszyć na terytorium wroga? ;)

Nie wiem, czy podróże kształcą, ale na pewno uzależniają
Moje tournee było po prostu fantastyczne i rozkoszowałam się każdą jego sekundą. Przestarzałymi numerami "Charakterów" (4 zł / egzemplarz na dworcu W-wa Śródmieście) czytanymi w pociągu, pogaduszkami z moją chrzestną nad n-tą kawą i napoleonką, siódmymi potami w drodze na Siwą Przełęcz, sagą o Wiedźminie słuchaną w tatrzańskiej scenerii, Irish Cream w sobotnią noc u Marcina, giga lodami z orzechami na Krakowskim Przedmieściu, rozważaniami o dzieciństwie Drew Barrymore, pierogami, które są... Powrót do dublińskiej rzeczywistości (a raczej pracowej rzeczywistości) był jeszcze bardziej bolesny niż po normalnych wakacjach. Czuję, jakbym spędziła prawie 3 tygodnie w innym wymiarze i nagle została na siłę przywrócona do starego, nie mogąc się na powrót dopasować do jego płaszczyzn.

I znowu mnie ciągnie, znowu mnie gna... Kiedy kolejne wakacje? Które góry, który kraj? Wszystko w zasięgu ręki. Czuję się panią czasów i miejsc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz