poniedziałek, 16 grudnia 2019

2019 powodów: Piosenki i różne inne dźwięki


Zdecydowałam się na zrobienie czegoś innego i w tym roku rozbijam podsumowanie minionych 12 miesięcy na kilka notek. Na pierwszy ogień - muzyka!


Kto z was ma konto na Spotify, ten pewnie otrzymał jakieś wiadomości i automatycznie wygenerowane playlisty z muzycznym podsumowaniem roku. Moja lista z 2019 wygląda... osobliwie. Bez roztkliwiania się nad każdym możliwym kawałkiem (a przynajmniej będę się starała),  zapraszam na krótkie podsumowanie.

Metsatöll

Interesujący i niesamowicie przyjemny zespół folk metalowy z Estonii. Trafiłam nań przez Korpiklaani i chwała niech będzie Spotify za to, bo wszystko dzięki zakładce "Fans also like" (poprzednio zwanej "Similar artists").
Z tego miejsca nie pozdrawiam pewnego fajfusa z pracy, który jest znany z tego, że nigdy nie bierze chorobowego i 3 lata temu zaraził mnie infekcją wirusową, przez co przegapiłam koncert Metsatöll i Ensiferum w Belfaście.

Seth Lakeman

Zdolny piosenkarz, kompozytor i skrzypek z Albionu. Odkryłam go parę lat temu, kupując parę dość losowo wybranych płyt CD z masowej wyprzedaży na Amazon. Wtedy w moje ręce trafiła składanka "This is proper folk too!" i już przy pierwszym słuchaniu moją uwagę przykuł niniejszy kawałek:


The Freewheelin' Bob Dylan: A Folk Tribute

Wydawać by się mogło, że idea "Bob Dylan na folkowo" ma mniej więcej tyle sensu, co mycie okien w sezonie deszczowym, ale mnie to nie przeszkadza, bo Boba Dylana lubię odkąd umiem obsługiwać magnetofon, więc nie odpuszczam ciekawych interpretacji jego piosenek, choćby i były w wersji techno. Na niniejszy album trafiłam dzięki śledzeniu działalności wzmiankowanego powyżej Setha Lakemana (którego wersję "Blowin' in the wind" bardzo, ale to bardzo poważam), ale dla większej różnorodności zaprezentuję innego wykonawcę. Poniżej: "A Hard Rain's A-gonna Fall" w interpretacji Karine Polwart (którą również poznałam dzięki składankom Proper Folk).


Skyclad

Zespół ten został mi polecony przez Rumianka. Piękna mieszanka punka i folku, z fenomenalnymi, politycznie nasyconymi tekstami - Margot lubi to! Zwłaszcza utwór "Parliament of fools" (który nie traci na aktualności w UK odkąd się ukazał, czyli 15 lat temu).

 

Paco de Lucia - "Entre dos aguas"

W 2019 częściej niż kiedyś sięgałam po wszelkiej maści muzykę klasyczną (faza w sumie trwa już drugi rok!), a przede wszystkim muzykę gitarową. I tak przez Tarregę, Rodrigo i Albeniza trafiłam na sympatyczny (choć nieklasyczny) album wielkiego Paco. Poniżej utwór tytułowy, który jest chyba najbardziej znany, niemniej z całego serca polecam cały album.



Jazzexit

Nie słucham już tyle jazzu co kiedyś, ale nadal lubię się uraczyć jakimiś składankami Blue Note kiedy pławię się w wannie. Eksplorując zasoby na Spotify natrafiłam na listę Jazz UK i byłam niepomiernie zaskoczona, jak wiele dzieje się we współczesnym brytyjskim jazzie. Słucham regularnie kilku kawałków z tej listy, a mój ulubiony utwór to "Rye Lane Shuffle" Mosesa Boyda.


 

Jethro Tull!!!11111JEDEN

Wiosną tego roku gruchnęła wieść, że jesienią zawita do Baile Atha Cliath zespół Jethro Tull. Okazja była zacna, bo oto zespołowi stuknęło 50 lat i Anderson&co wyruszyli w wielkie światowe tournee. Koncert był wydarzeniem dość osobliwym (podejrzewam, że głównie z winy miejsca - na temat National Concert Hall i ich "akustyki" już się kiedyś wypowiadałam, więc nie będę się powtarzać), ale pozostawił miłe wspomnienia i zainspirował mnie do słuchania na zapętleniu monumentalnej składanki "50 for 50". Niniejszy utwór jest nie tylko piękny, ale również pomógł mi się mentalnie pozbierać po przykrych chwilach w życiu rodzinnym.


 

Placebo? Srsly?

Nigdy nie lubiłam tego zespołu (głównie z powodu wokalu), ale natrafiłam na ich album Covers i byłam pod wielkim wrażeniem, zarówno jakości wykonania, jak i doboru piosenek. Nadal nie mogę ścierpieć reszty, ofkors.



Eddie nie odpuszcza

Myśleliście, że nie słuchałam w tym roku metalu? Muahahahaha niedoczekanie!
Wg Spotify Iron Maiden był najczęściej słuchanym przeze mnie artystą w 2019 roku. Podejrzewam, że ma to coś wspólnego z pracą i absolutnie bezprecedensowym zapierdolem, który był moim udziałem każdego miesiąca i każdego tygodnia (wyłączając krótkie wakacje w Polsce i prawdziwe - czyt. nie okraszone pracą z domu - chorobowe). Albumy Żelaznych z lat 80. bardzo bowiem mi pomagają skupić się na szczególnie trudnych (lub nudnych) zadaniach. Let him who have understanding reckon The Number of The Beast!




The Cure

Album "4:13 Dream", którego słuchałam do znudzenia kole 2010 roku powrócił do łask.


Ejtisowo

Poniekąd nadal w klimacie The Cure, w ubiegłym roku przeprosiłam się z popem z lat 80. i nawet zrobiłam sobie osobistą playlistę na chwile, kiedy uszy pragną tego typu klimatów. Szczególnie doceniałam zespoły Duran Duran, A-ha, Men at Work i Midnight Oil.


Oczywiście nie stroniłam też od polskich kawałków z tego okresu ;)


Różności albo CTKJ

Uroki życia w stadle: z mojego konta Spotify korzysta czasem Rumianek (albowiem powiązałam je z urządzeniem Amazon Echo), w związku z czym na liście znalazło się parę utworów, których nigdy nie słucham sama z siebie, np. "In league with Satan" zespołu Venom. Nie przepadam za samym zespołem, ale ilekroć usłyszę ten utwór, to przykleja mi się do mózgu i śpiewam refren przez najbliższy tydzień. Oczywiście skrzecząc i fałszując jak wokalista :)





Nie obyło się też bez konsekwencji słuchania co weekend albumu "Appetite For Destruction" zespołu Guns'n'Roses (bo "to takie idealne sobotnie kawałki" hrrrrrhrrrrhrrr).


Rumianek, kiedy mu oznajmiłam, że mi zrobił to, co w archeo w mojej playliście: "o, właśnie, jeszcze w ten weekend nie słuchałem 'Appetite for destruction'!" i naprawił ten błąd jak tylko wróciliśmy do domu.

Mimo, że nie zaliczyłam w tym roku zbyt wielu koncertów (zaledwie dwa!), nie brakowało mi muzycznych wzruszeń i jestem nieodmiennie wdzięczna wszystkim muzykom tego świata za to, że byli ze mną na dobre i na złe. Oby 2020 przyniósł więcej ciekawych odkryć!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz