środa, 1 lutego 2012

Genesis na nowo

Bo czym jest życie bez odrobiny profanacji... :C


Kolejne wypociny dostarczone na kurs pisarski, tym razem zadanie polegało na napisaniu Księgi Rodzaju z perspektywy Ewy i węża. Enjoy.

------------

Dni w Edenie mijają mi powoli. Mamy wszystkiego pod dostatkiem: jedzenia, świeżej wody, kwiatów. Nie rozumiem, dlaczego zostałam powołana do życia, nie robię nic, nie służę niczemu. Adam mówi, że stworzono mnie po to, żebym dotrzymywała mu towarzystwa i musiał zapłacić za mnie swoim żebrem. A co ze mną? Kto mnie dotrzyma towarzystwa? Adam w ogóle się mną nie interesuje. Uważa, że oddanie żebra i wypominanie mi tego po wieczne czasy wystarczą jako dowód jego zaangażowania. Wiem, że mogę sobie sama zerwać kwiaty i owoce, na które mam ochotę, ale czy naprawdę on nie mógłby tego zrobić dla mnie? Skoro Wielki Ogrodnik uczynił mnie czułą, wrażliwą i piękną, żeby Adamowi było ze mną dobrze, to chyba po to Adam został stworzony silnym, żeby się mną opiekować?
Ta pustka jest nie do zniesienia. Znam już na pamięć każde drzewo i krzew w naszym ogrodzie. Mam już dość tych wszystkich owoców. Chciałabym spróbować tego z Zakazanego Drzewa, wygląda tak pięknie, niczym klejnot. Wielki Ogrodnik chyba rozmyślnie nas dręczy, tworząc coś tak urokliwego i nie pozwalając nam tego dotknąć. Adam przechadza się po ogrodzie, pogrążony w myślach, pewnie o tym, jaki jest wspaniały. Chyba nie tylko żebra mu brakuje w tym jego och-takim-cudownym ciele...

-----------------

Miałem już dość ciemności i mojej paskudnej postaci, więc postanowiłem przebrać się w coś wygodniejszego i przejść się po nowym ogrodzie Tego Dobrego. Doskonała robota, chłopina się napracował. Między drzewami przechadza się jego najnowsze dzieło, ten cały Adam. Bardzo skomplikowane ustrojstwo, sam się porusza, używając do tego złożonej machinerii i reakcji chemicznych, potrafi sam się odżywiać, reaguje na bodźce zewnętrzne. Szkoda, że taki nieciekawy design, toporny i mało kształtny, jak blok skalny... Ocho, a to co? Trochę podobne do Adama, ale inne. Podobnie się porusza, większość przyrządów ta sama, ale design dużo bardziej udany. Smukłości, krzywizny, kolory, cudowna faktura... Zapach... Przez całą wieczność nie widziałem czegoś równie pięknego i interesującego. 
Adam nazywa to Ewą. Fuj. Jak to możliwe, że nawet najbardziej prymitywne rośliny zostały nazwane wdzięcznie i z polotem, a to zostało nazwane tak pospolicie i wulgarnie? Gdyby to ode mnie zależało, nazwałbym to Nasturcją lub Lilią. Zwierzęta szepczą między sobą, że to towarzyszka dla Adama, kobieta. Adam, zamiast cieszyć się jej obecnością i dziękować Temu Dobremu za ów hojny dar, zdaje się zupełnie jej nie zauważać, jest zupełnie pochłonięty sobą. Ona jest taka ciepła, dobra, patrzy na Adama z podsyconym wielką miłością żalem. Ewo, tak bardzo ci współczuję! Ten Dobry zrobił ci okrutny żart, skazując cię na życie u boku kogoś, kto w ogóle nie docenia twoich zalet. Gdybyś była moja, byłabyś królową, oddałbym ci wszystko, byle tylko móc patrzeć na ciebie i chłonąć twój zapach, słuchać twojego melodyjnego głosu, dotykać twojej cudownie gładkiej skóry i włosów!

-------------------------------------------

O, a to coś nowego, nie widziałam jeszcze takiego dziwnego zwierzęcia - długie, zimne, śliskie, z wielką paszczą o długim języku. I mówi, tak jak ja i Adam! Żadne zwierzę tego nie potrafi. Zaskoczył mnie, gdy stałam pod Zakazanym Drzewem i podziwiałam jego dorodne owoce. 
- Ktoś ty? - zapytałam. 
- Wielbiciel twoich kształtów, Ewo. Widzę, że mimo tych wszystkich wspaniałości, którymi obdarował cię Ten Dobry, nie jesteś szczęśliwa. Czego ci brakuje, Ewo? Co mogę zrobić, żebyś była zadowolona? Czy jest jakiś sposób, żebyś poszła ze mną? Nie mam co prawda ogrodu, ale gwarantuję, że nie tęskniłabyś za nim ani trochę...
Och! Uspokój się, oddychaj, nie pokazuj po sobie, że trafił w sedno. Wielki Ogrodnik byłby niezadowolony, Adam może podsłuchać i mu donieść, nie uśmiechaj się, nie uśmiechaj, nie...
- Przykro mi, nie jestem zainteresowana. W Edenie mam wszystko, czego mi trzeba.
- Doprawdy? Dlaczego więc najsmaczniejsze owoce jesz, jakby były bez smaku? Dlaczego się nie uśmiechasz? Dlaczego wciąż patrzysz owoc z tego drzewa?
- Bo jest piękny. 
- Zatem spróbuj go, na pewno jest pyszny!
- Nie mogę. Wielki Ogrodnik nam zabronił.

---------------

Stary okrutnik, nic dziwnego, że Ewa jest taka nieszczęśliwa. Uczynił ją wrażliwą na piękno i zabronił jej dotykać najpiękniejszego owocu w ogrodzie! A podobno to ja jestem ten zły. Wiem, co mogę zrobić. Jeżeli nawet Ewa nie pójdzie za mną, na pewno ją uszczęśliwię.
- Ewo, to nonsens, dlaczego Ogrodnik miałby ci zabraniać czegokolwiek? Czy nie powtarzał, że kocha ciebie i Adama ponad wszystko?
- Mówi, że jeżeli zjemy owoce z tego drzewa, umrzemy.
- Na pewno nie mówił poważnie. Jest zbyt dobry i wielki na to, żeby wystawiać was na niebezpieczeństwo nakazując wam żyć w otoczeniu trucizny. Uwierz, Ewo, Ogrodnik nie miałby nic przeciwko.
- Nie, nie mogę. Nie chcę rozzłościć Ogrodnika.
- Na pewno ci wybaczy. Dalej, skosztuj owocu!

----------------

Pierwszy kęs Zakazanego Owocu nieco mnie rozczarował. Choć wyglądał pięknie, smakował podobnie do innych owoców w Edenie. Co więc jest takiego szczególnego w tym drzewie? Dlaczego zostało nam zakazane?

I wtedy oczy zaszły mi mgłą, zniknął widok Edenu, zamiast tego w głowie mej zaczęły pojawiać się dziwne obrazy. Dwie istoty podobne Adamowi rzucają się na siebie jak oszalałe zwierzęta. Setki tysięcy ludzi leżą bez życia, zrzuceni na stos jak gałęzie, na dnie wielkiego dołu. Mężczyźni i kobiety, o skupionych obliczach i błyszczących oczach, tworzą własnymi rękami niestworzone rzeczy, substancje jarzące się dziwnym blaskiem, kolorowe przedmioty, które jeszcze przed chwilą nie istniały nigdzie poza ich umysłami, dźwięki, których nie potrafi wydobyć z siebie żaden ptak. Widzę tyle rzeczy, których nie umiem nazwać, i choć nie rozumiem tego, co widzę, wiem, że pragnę tego, że chcę zobaczyć to wszystko. Te rzeczy straszne, niezwykłe i piękne na tyle różnych sposobów, chcę je tworzyć i być ich częścią. Nie liczy się już Eden, owoce, Ogrodnik i Adam. 
- Dlaczego ugryzłaś owoc z Zakazanego Drzewa? - moją wizję przerwał głos Adama
- Wąż mnie skusił i zjadłam. Spróbuj, Adamie, nie masz pojęcia...
- Jak mogłaś? Wiesz, że nie wolno! 
- Och, daj spokój, widzisz, że nic się nie stało. Spróbuj, nie pożałujesz.
Adam zastanawiał się chwilę, w końcu wziął do ręki owoc i ugryzł. Jego wzrok stał się odległy i nieobecny, wiedziałam, że zobaczył to, co ja.
- Co to było? Czy ty też to zobaczyłaś? Gdzie jest to wszystko? Co to znaczy? - nie był najwyraźniej uradowany wizją.
- Nie wiem, Adamie, ale pragnę tego, jak niczego na świecie.
- Kobieto, nie ma mowy! Przecież tu mamy wszystko! Po co? Tam jest strasznie i zimno, boję się, będę głodny, nie!

Wielki ogrodnik oczywiście szybko dowiedział się o naszym nieposłuszeństwie i rozsierdził jak nigdy. Wysłuchaliśmy okrutnej tyrady o trudzie brzemienności, bólu, cierpieniu, trudzie, coś tam o prochu. Nie słuchałam zbyt uważnie, bo wizja tych wszystkich nieznanych wspaniałości wciąż była żywa w mojej pamięci. Nakazał nam odejść z Edenu i nigdy nie wracać. Jakby mi zależało, żeby tam zostać, przecież miałam już serdecznie dość tego miejsca. Adam był za to niepocieszony, płakał, przeklinał mnie i próbował przebłagać Wielkiego Ogrodnika na różne sposoby. Widziałam, że bardzo się bał. Ja też czułam się niepewnie, ale podniecenie było znacznie silniejsze. Poszliśmy więc precz z Edenu, na spotkanie z nieznanym.

----------------

- Ty diable! Ty podstępna kreaturo! Niszczysz wszystkiego, czego się dotkniesz - Ten Dobry był wściekły, nigdy nie widziałem tego pogodnego staruszka w takim stanie.
- No cóż, przykro mi, że zepsułem ci zabawę, ale twoje nowe laleczki zaczęły się wymykać spod kontroli. Prędzej czy później zabawa i tak by się skończyła. - odparłem, zwijając się w kłębek. Mmm, jakie to przyjemne uczucie.
- Ale... ale... to moje stworzenia, tak się napracowałem, jak mogłeś... - żal mi było starego, wyglądał żałośnie.
- Słuchaj, po prostu trzeba było coś zmienić. Stworzyłeś ich, nauczyłeś zaspokajać swoje potrzeby, dałeś im odrobinę swojej doskonałości, dzięki czemu są piękni, silni i mają moc, której nie posiądą żadne inne stworzenia na ziemi. Pokazałeś im, czym jest piękno i szczęście, by każda ich wędrówka miała cel i sens. Odwaliłeś kawał dobrej roboty.
- Dzięki. - stary trochę się rozchmurzył - myślisz, że dobrze zrobiłem, zabierając im to wszystko?
- Dobry, oni mieli już dość. Przesadziłeś z tą wspaniałomyślnością. Tak bardzo chciałeś ich kontrolować, że zaczęli czuć się zniewoleni. Ewa gasła w oczach, nie chciała już żyć. Zrobiłeś ich pięknymi, silnymi i mądrymi, ale nigdy nie pozwoliłeś im z tego korzystać. To było okrutne, Dobry. Nie miałeś prawa.
- Nie chciałem, żeby zaznali zła. To moje dzieci, moja chluba...
- Teraz to nasze dzieci i nasza chluba, Dobry. Ty dałeś im ciała, umysły i siłę. Ja dam im wolę walki, instynkt przetrwania i chęć poznania. Będą wielbić nas obu - ciebie za piękno i szczęście, mnie za radość, jaką da im wędrówka. Oczywiście, szybko się przekonają, że jestem wstrętny i będą za tobą tęsknić, niech tylko zachorują lub zmarzną. Będą cię pewnie błagać, żebyś przyjął ich z powrotem, ale bądź twardy, zresztą, i tak prędzej czy później znowu zjedzą coś zakazanego i znowu będziesz rozczarowany.
- No dobra, Zły, przekonałeś mnie. Tylko co ja teraz będę robił?
- Pobawimy się Ewą i Adamem. Ja będę im robił okropne rzeczy, a ty będziesz ich czasem ratował. Zobaczysz, będzie fajnie, nigdy nam się nie znudzi.
- OK, od czego zaczniemy?
- Adama pogryzie wilk, a Ewa zatruje się wilczymi jagodami. A ty podsuniesz im roślinki, które ich wyleczą. Tylko nie za szybko, popatrzymy sobie, jak cierpią. Będzie śmiesznie.

-----------------

Okropny ból rozsadza mi wnętrzności, jest mi zimno i nie mogę spać na twardej ziemi. Ramię Adama broczy krwią, on sam jest coraz słabszy i drży. Znalazłam wielkie liście, którymi nas przykryłam, obmyłam ranę Adama i obwiązałam liśćmi i trawą, żeby krew przestała wyciekać. Wypiłam też dużo wody i trochę mi lepiej. Zmęczeni i zziębnięci, zasnęliśmy. Nie wiem, o czym śnił Adam, ale ja znowu miałam wizje podobne tym, których doświadczyłam po ugryzieniu Zakazanego Owocu. Już wkrótce!

2 komentarze :