czwartek, 1 stycznia 2009

Nic do marzeń, nic do żalu...

kiedy Stary z Nowym wznoszą toast.

To był rok... Nie taki burzliwy. Dużo pracowałam, dużo fotografowałam, trochę zwiedzałam. Wyprodukowałam setki postów na forach internetowych i kilkadziesiąt blognotek. Wydałam tysiące euro na pierdoły, bez których mogłam się obyć. Wypowiedziałam setki słów po polsku, angielsku, francusku i rosyjsku, bez których też mogłam się obyć. Nie żałuję tego wszystkiego, i tak uważam, że było warto.

Żeby więc przykręcić ilość produkowanych przez moje palce słów, posłużę się moim blogiem, nawigując zainteresowanych przez mój rok 2008.
- pierwszy raz w życiu obchodziłam św. Patryka
przeprowadziłam się
- trzy razy udałam się na urlop: byłam w moim rodzinnym Szczecinie, trochę zwiedzałam Irlandię, odwiedziliśmy też rodzinę Przytulanki na Lubelszczyźnie (przy okazji podziwiając złotą jesień i robiąc zakupy)
- kupiłam sobie: kilka par okularów słonecznychlaptopagitarękije do nordic walkingsuknię wieczorową
pracowałam jak szalona
wybawiłam się na Christmas Party w Paryżu
- zakosztowałam nieco niedoli Matki Polki, żeby zrobić wigilię godną apetytów Świńskiego Duetu

Jak zwyczaj każe, poczyniłam postanowienia noworoczne, a konkretnie jedno: schudnąć! Ostatnia bitwa na Froncie Walki z Tłutym Dupskiem zakończyła się rozgromieniem Batalionu Silnej Woli, mam nadzieję, że w przyszłym roku będę silniejsza wobec rodziny wciskającej mi ziemniaki i odporniejsza na stres.
I to jest właściwie mój priorytet na ten rok. Mam jeszcze cichą nadzieję, że uda mi się pojechać do Torunia i Pragi (tej w Czechach, nie tej w Warszawie), przeprowadzić się bliżej pracy i zapisać na kurs francuskiego lub japońskiego - ale nie ma przymusu, zobaczymy, czy będę miała jeszcze ochotę, kiedy będę miała na to w końcu czas.

Bojownictwu zaś i czytelnikom mojego bloga życzę:
- spełnienia postanowień noworocznych, marzeń i nadziei na nadchodzący rok
- wielu radosnych przeżyć
- poprawienia w waszym życiu czegokolwiek, co można jeszcze ulepszyć
- zobaczenia miejsc, o których odwiedzeniu marzycie
- dużo wolnego czasu na to, co lubicie robić
- właściwej wagi, twarzowej fryzury i ciśnienia krwi w granicach normy
i przede wszystkim dużo uśmiechu, najlepiej przechodzącego w ostry ROTFL.

W ramach noworocznego prezentu - piosenka z wytwórni Piżama Records:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz