Jak czytelnicy zapewne wiedzą, niedawno kupiłam mieszkanie i się przeprowadziłam. Mieszkanie jest Pośrodku Niczego AKA Tam, Gdzie Psy Dupami Szczekają. Dojazd do pracy znacznie mi się wydłużył, ale to i tak najmniej inwazyjna ze zmian, które we mnie zaszły.
Widok z Przystanku raz |
Kto spędza minimum pół godziny dziennie w zbiorkomie, ten pewnie kojarzy te klimaty: kierowcy cię rozpoznają, widujesz co rano te same twarze, pory roku odgadujesz po widoku z "twojego" przystanku i w ogóle czynisz rzeczywistość swoją dziwką, jak ten człowiek w dowcipie o zegarze który trzeba rozumieć ("jeżeli pokazuje dziesiątą trzydzieści, to znaczy, że jest dokładnie za dziesięć pierwsza" *badumtss*).
Klimaty te okazały się niesamowicie inspirujące i tak oto, na podstawie obserwacji, samojebek i rozmyślań, ukułam teorię pseudonaukową pt.
Anatomia Mieszkańca Dublińskiego Zadupia
1. Plecak
Największy, jaki posiadam (nie licząc tego ze stelażem). Rano jedzie wypełniony lunchem, wraca wypełniony: wiktuałami, przesyłkami z parcel motel, rzeczami do domu (ostatnio głównie śrubkami, narzędziami itp. pierdołami), ciuchami, flaszkami i co tylko akurat jest na mojej (codziennie aktualizowanej) liście zakupów. Mieszkaniec Zadupia ma bowiem do sklepu dość daleko, w zasięgu na ogół tylko sklepy spożywcze i każda wyprawa "na miasto" musi być wykorzystana do granic możliwości. Nawet w dni wolne nie ruszam się nigdzie bez plecaka.Żebyście widzieli, jakie zakupy ludzie przewożą w autobusach... :D
Czasem pozwalam sobie na sukienkę, byle była wygodna i nie za elegancka, żeby można było wygodnie przechodzić przez płot. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz