W dniach 5-22 września nawiedziłam mój ukochany kraj ojczysty. Tym razem nie ograniczyłam się do rodzinnego Szczecina, ale jeździłam jak zwariowana po różnych miejscach.
Prawie wyplułam płuca na tatrzańskich szlakach, lansowałam się w Warszawie, plotkowałam z rodzinką, zwiedzałam Szczecin głęboką nocą po pijaku, zażyłam polskiej kultury, opchałam polskim jedzonkiem, prawie dałam namówić na dietę Dukana i jeszcze na koniec zapragnęłam znowu mówić po niemiecku. Brzmi strasznie? A będzie gorzej!
Powyższa notka to dopiero przedsmak tego, co was czeka. Mrożące krew w żyłach opowieści w drodze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz