sobota, 20 września 2008

Mój mężczyzna sobie przedłużył

Teraz mamy więcej satysfakcji z wykonywania tego, co najbardziej lubimy robić we dwoje...
Oczywiście miałam na myśli fotografowanie ;) Moja Przytulanka sprawiła sobie nową zabawkę:




Kochanie moje postanowiło wykorzystać dziś nowy obiektyw i bezkrwawo zapolować na łosie w Phoenix Park (to tam, gdzie uprawialiśmy Cow walking). Polowanie zakończyło się sukcesem, choć wywołaliśmy niemałe poruszenie w stadzie. 


Łosie to te z tyłu.


 Przyznam, że trochę się zżymałam z zazdrości, jak sobie kupił cyfrową lustrzankę, a potem jeszcze ten obiektyw. Ale po namyśle - nie żałuję. Wolę mojego małego Canona, którego zawsze mam przy sobie w torbie, żeby uchwycić miłe widoczki na mieście w drodze do i z pracy. A i jakieś makro od czasu do czasu wyjdzie niezłe.

Jak na razie najlepsze zdjęcie z tych wszystkich cykniętych podczas późnych powrotów do domu, kiedy wzruszenie pięknem rzeki Liffey jest wzmocnione paroma pintami Czarnego Złota Irlandii ;)

Odkrycie trybu makro w moim aparacie odmieniło moje życie


Pozdrawiam wszystkich nałogowych fotomaniaków!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz