wtorek, 11 kwietnia 2017

Szukam, szukania mi trzeba

Kto powiedział, że marzenia są przereklamowane?

Parę tygodni temu w pracusi było jakieś szkolenie. Tematykę szkolenia średnio pamiętam (poza tym, że było to jakieś HRowe mabo-dżambo), ale ćwiczenie, które musieliśmy wykonać było niesamowicie uskrzydlające.
Oto bowiem mieliśmy narysować wymarzony dom. Początkowo struchlałam i nie miałam pomysłu, ale oczywiście jestem tak kreatywna, że moja blokada nie trwała dłużej niż parę sekund.
I tak oto powstało arcydzieło.


Legenda:
  1. góralski dizajn - bo kocham zapach drewna, lubię skosy i uważam to za niesamowicie efektywny styl
  2. miejsce na rower - tam garaże-sraże, wiadomo, że rowerek potrzebuje bezpiecznego schronienia
  3. studio plastyczno-fotograficzno-biżuteryjno-muzyczne - bo, jak to ładnie ujęłą Boska, "dla Ciebie mieć coś bez przestrzeni na te wszystkie koraliki i inne chuje-muje, to jak nic nie mieć". Design inspirowany studiem z teledysków Rush z lat 80.
  4. antresola - może i mogłabym mieć dwupiętrową przybudówkę, ale antresole mnie od zawsze fascynowały (nie wiem czemu, podejrzewam,  że chodzi o samo słowo, jest tak niezwykłe) i po prostu MUSZĘ jakąś mieć
  5. jadalnia na świeżym powietrzu - z obowiązkowym baldachimem, gdyż Irlandia deszczem stoi; uwielbiam jadać na dworzu! winię za to moje harcersko-turystyczne korzenie
  6. drzewa - ogrodnictwa nie lubię (wszystkie rośliny doniczkowe w moim domu umierają, true story), ale lubię, kiedy jest zielono, więc drzewa bardzo mi konweniują, bo rosną i żywią się same
  7. okno z parapetem-skrzynią do siedzenia (tzw. bay window) - widuję takie raz po raz w ekranizacjach Jane Austen i zawsze wzdycham do perspektywy czytania i podziwiania widoków jednocześnie; podejrzewam, że w połączeniu z góralskim dizajnem wyglądałoby to jak, pardon my French, gówno w lesie, ale co komu do tego?
  8. kot - no kurwa, milordzie
  9. kolejny kot - bo jeden kot to jak pół kota
  10. jeszcze jeden kot - na wypadek, gdyby numery 8 i 9 się nie lubiły, poza tym jestem silną i niezależną kobietą, więc kotów musi być wiele
Co prawda to wszystko to tylko mrzonki na papierze, które raczej nie staną się rzeczywistością (może wyjąwszy koty), ale nagle okazało się, że są bliżej realizacji niż mogłoby się zdawać - oto bowiem bank zdecydował, że jestem godna zaufania i już niedługo będę miała swoje cztery ściany! (mam nadzieję, że z dachem)
Pozostało mi już "tylko" znaleźć nieruchomość i prawnika. Drobiażdżek w obliczu potęgi realizacji Sensu Życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz