poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Lines were crossed, cz. 3


Fiku-miku, jestem w Twoim senniku.

Praca kontynuuje rzucanie mi się na mózg. Tym razem przypominając mi o tych, co na urlopach. Tej nocy miałam sen, pierwszy raz od miesięcy (tych, których nie pamiętam, nie liczę oczywiście).



Śnił mi się jeden z developerów z Paryża, pan XL (to jego inicjały, zboczuchy :D). Został aresztowany przez policję za zhakowanie banku i zagrabienie grubych milionów euro. Najbardziej utkwił mi w pamięci fakt, że kiedy był prowadzony w kajdankach przez policję, płakał. Stałam w tłumie gapiów, pewna dziewczyna stojąca obok wyjaśniła mi sytuację po angielsku, a potem zaczęła do mnie nawijać po francusku, oczywiście nic nie rozumiałam i moja frustracja z powodu niedoinformowania pogłębiała się.
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że zrobiło mi się bardzo smutno i pomyślałam sobie, wzdychając: "PKP*, kto teraz będzie naprawiał moje bugi?" Co za zimna suka ze mnie!
Sen był tak sugestywny, że po przebudzeniu chciałam sprawdzić wiadomości, żeby odnaleźć informację o jakimś Bretończyku, który zrobił wielki bank na wielkie pieniądze (nieprawdopodobne? jednemu takiemu już się udało)

Cały dzień głowię się nad znaczeniem tego snu. Przychodzi mi do głowy kilka wyjaśnień:
1. kolega XL nie lubi swojej pracy i często powtarza, że gdyby nie pieniądze, to by jej nie wykonywał, ale musi z czegoś żyć (to jest główny powód, dla którego zawiązała się między nami nić porozumienia, hehe)
2. kolega XL naprawdę dobrze się bawi na urlopie (w końcu co to za zabawa, kiedy nie interweniuje policja :D)
3. mam jakieś skrywane żale do kolegi XL i źle mu życzę (ale to musi być bardzo nieświadome)



To nie pierwszy przypadek, kiedy śni mi się kolega z pracy. Kiedyś śnił mi się manager kolegi XL, kolega EC, z afro na głowie. Uważałam ten sen za absurdalny, dopóki nie dowiedziałam się, że koleś (którego nigdy nie widziałam na oczy) ma istotnie dość nieeuropejski typ włosów i jako programiście zdarza mu się zapomnieć przez parę miesięcy odwiedzić fryzjera, efektem czego jego fryz ustawicznie oscyluje między afro a łysą pałą.

Czy zyskałam dar proroczych snów? Nie przypominam sobie, żebym ostatnio doświadczyła spotkania z kosmitami, uderzenia w głowę lub zobaczenia Bozi na szybie. Tak czy siak, nie mogę się doczekać kolejnego snu. Poetycki skok w przepaść w tybetańskich górach w wykonaniu kolegi QS mile widziany :D




*PKP = "pięknie, k*rwa, pięknie"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz