piątek, 20 kwietnia 2012

Ewolucja

ale bynajmniej nie moja (na to już za późno), tylko...

tapety na służbowym pececie. Generalnie mój typ tak ma, że w domu na kompie mogę żyć i z windowsową łąką, ale w pracy muszę jakoś oswoić moje stanowisko przy taśmie i wyrazić siebie, przy okazji trochę szokując gawiedź. Oto, jak w ciągu ostatnich paru miesięcy zmieniały się tapety na moim pracowym pulpicie:























Aktualnie używam losowo wybieranych obrazków, mieszanki motywów z różnorakich horrorów. Te same obrazki są wyświetlane jako wygaszacz ekranu. Zuooo.

Przy okazji tak mnie naszło: przez wiele lat unikałam horrorów, bo się bałam. Teraz ich łaknę i częściej rechoczę nad ludzką głupotą niż się boję. W zasadzie to nie boję się wcale, tylko podskakuję czasem, bo twórcy kina grozy uważają, że sama z siebie nie wpadnę na to, że teraz ma być strasznie i muszą mi o tym przypominać gwałtowną muzyką, która ma działanie jak telefon komórkowy dzwoniący w kościele.

Jako, że robię się zblazowana jak paryska hrabina i za kilka filmów będzie już za późno na jakiekolwiek okazanie entuzjazmu, polecam drogim Fucktowiczom parę tytułów:
- "Haunting in Connecticut" http://www.imdb.com/title/tt0492044/
- "The woman in black" http://www.imdb.com/title/tt1596365
- "A nightmare on Elm Street" http://www.imdb.com/title/tt0087800
- "IT" (mini serial) http://www.imdb.com/title/tt0099864

(wiem, że niektóre to niekwestionowana klasyka i polecanie ich naraża mnie na awans do rangi Captain Obvious, ale ile jest klasycznych horrorów, których nie mogę zdzierżyć i nie rozumiem, jak ktokolwiek inny może, np. "The thing" czy pierwsza część "Friday 13th"). Tak czy siak - oglądajcie horrory! Większy ubaw niż przy komediach, a wiem, bo zjadłam na nich zęby.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz